VI kwartet smyczkowy wykonany przez Kwartet Parrenin 19 września 1960 roku podczas festiwalu „Warszawska Jesień” wzbudził pewną sensację. Stało się oczywiste, że kompozytorka, nie łamiąc całkowicie zasad jakimi zawsze kierowała się w swojej pracy, wyraźnie unowocześniła język dźwiękowy. Pytana przez Jerzego Hordyńskiego [„Życie Literackie” z 16 X 1960] o to, roku czym VI Kwartet różni się od jej poprzednich dzieł odpowiedziała:
Stanowi on zwrot w mojej twórczości. Pisałam go długo, bo około 9 miesięcy. Sięgnęłam w tym kwartecie do muzyki seryjnej, żeby odejść od tonalności, która zaważyła na mej muzyce. Zresztą do mego „Kwartetu” doszłam ewolucyjnie poprzez „V Kwartet” i „Muzykę na smyczki, trąbki i perkusję” .
Zarysowuje się tu zatem droga, której istotą nie jest wyłącznie — użyta zresztą fragmentarycznie — technika seryjna. Podkreślił to w swoim artykule Tadeusz Zieliński [Spotkania z muzyką współczesną, Kraków 1975] pisząc:
„VI Kwartet” odznacza się szczególnie bogatą kolorystyką. Kompozytorka odeszła daleko od stylu „III Kwartetu” , w którym istotne były przede wszystkim linia i konstrukcja; tutaj dochodzi nie mniej ważny element — brzmienie, w stopniu niespotykanym dotąd w jej twórczości.
Utwór jest czteroczęściowy. Andante rozpoczyna się wyrafinowaną grą czterech instrumentów: krzyżujące się glissanda I i II skrzypiec brzmią na delikatnym, flażoletowym tle altówki i wiolonczeli. Spokój wstępnych taktów zostaje przerwany zdecydowanymi dwudźwiękami (pizzicato, marcato) I skrzypiec zapowiadając charakter dalszej narracji — nieciągłej, złożonej z krótkich obrazów o punktualistycznym często charakterze. Dopiero znajomość serii podstawowej pozwala odkryć jej zapowiedź przy kolejnej zmianie tempa. Pełne, melodyczne rozwinięcie serii następuje w momencie, w którym wiolonczela zdecydowanym energico stawia pierwszy dźwięk postaci zasadniczej (a). Kolejne dźwięki pojawiają się pizzicato w I skrzypcach wtopione w ostinato II skrzypiec i akordy pozostałych instrumentów. Sama seria składa się z 3 komórek, z których druga, to niedokładne, progresyjne powtórzenie pierwszej, trzecia zaś, to niedokładne powtórzenie w odwróceniu.
Seria lub jej fragmenty pojawiają się w różnych postaciach (transponowanej zasadniczej, inwersji, raku inwersji) tworząc konstelacje fakturalne o wysokim stopniu wyrafinowania. Przykładem może być numer 6 (Allegro), kiedy transponowana, niepełna postać serii zasadniczej pojawia się w I i II skrzypcach, natomiast również niepełna, transponowana postać inwersji w altówce i wiolonczeli. Kompozytorka zdecydowała się tutaj na powtarzanie dźwięków tworząc „temat” poddany imitacji w odwróceniu. Cala ta kombinatoryka nie wpływa na obraz całości składający się z ulotnych scen bogato inkrustowanych zmienną artykulacją, przenikających się wzajemnie pasaży, mini-glissand, punktualistycznie rozrzuconych w przestrzeni krótkich motywów.
Brak quasi-serialnego strukturowania materiału dźwiękowego w kolejnych częściach nie spowodował zasadniczego kontrastu między początkowym Andante a pozostałymi ogniwami cyklu. Część druga (Vivace) porównywana do scherza ze względu na podobny, do początkowego, fragment końcowy jest w istocie serią wariacji fakturalnych o nieustannie zmieniających się kształtach brzmieniowych, nakładaniu się różnych figur, np. krótkich pasaży na tremola i nierównomiernie powtarzane akordy. Pojawiają się w pewnym momencie, znane z innych utworów i charakterystyczne dla kompozytorki progresyjnie schodzące, monorytmiczne, szesnastkowe figury (nr 8) w I skrzypcach; tu na tle również szesnastkowych figur pozostałych instrumentów, co razem tworzy klasterową masę. Prawem kontrastu ten obraz zmienia się w wybijane saltando (comme percussione) figury rytmiczne.
Części szybkie przedziela krótkie Grave, w którym jedynym instrumentem melodycznym jest przez pewien czas wiolonczela. Dopiero pod koniec wątek melodyczny podejmują I skrzypce, altówka i — na krótko — II skrzypce.
Część czwarta ma postać ronda, w którym refren zbudowany jest z serii zabawnych pasaży granych staccato, zmieniających co chwilę kierunek ruchu. Pojedyncze dźwięki przebiegających na ogół równolegle pasaży zmieniają się w dwudźwięki, a pikanterii całości dodaje fakt, że ruch zbieżny zamienia się chwilami na rozbieżny. Drugi i zarazem ostatni, wolny epizod (numer 10, meno mosso) wyróżnia melodia I skrzypiec o bardzo wąskim ambitusie, choć rozpoczęta skokiem seksty w górę, grana przy akompaniamencie wybijanych con legno akordów pozostałych instrumentów. Po tym fragmencie, zakończonym krótką imitacją i jednolitą rytmicznie, jakby urwaną frazą, powraca rozbudowany wariacyjnie refren.
VI Kwartet smyczkowywzbudził po prawykonaniu rozmaite reakcje, o czym kompozytorka donosiła w liście do brata Vytautasa. Starsi, na czele z profesorem Sikorskim zarzucali artystce zdradę dawnych ideałów. Młodsi stwierdzili, że utwór jest za mało radykalny. Te historyczne już kontrowersje świadczą tylko o tym, jak „gorący” był czas pierwszych „Warszawskich Jesieni”, jak ważną rolę odegrał ten festiwal w poszukiwaniu przez każdego z kompozytorów własnej drogi twórczej.